piątek, 17 marca 2017

Supermarket

Arabia to kraj importu. Ja mam ograniczoną możliwość podróżowania w tym mieście. Doradzają mi abym poruszała się zawsze w towarzystwie innych kobiet. Robię duże zakupy w supermarkecie raz lub dwa razy w tygodniu. Jadę usługą careem (to samo co uber) lub umawiam się z kierowcą, który pracuje dla mojej siłowni. W piątek nikt nie pracuje, więc jeśli chcę gdzieś się wybrać muszę skorzystać z careem. Jest inna opcja. Tutaj niektórzy mają swoich kierowców. Jeśli umawiam się z kimś na miasto, po prostu przyjeżdżają po mnie. To jest najlepsza opcja dla mnie :)
W tym mieście największe supermarkety to Danube, Panda, Rauah, Bendaud, Alghanim, Aleathim. Jak na razie byłam w Panda i Danube. Moje ulubione przysmaki znalazłam w Danube, dlatego wolę tam się wybierać. Jest to jednak jeden z droższych sklepów. W swojej ofercie ma produkty z całego świata. Kuchnia azjatycka, amerykańska, indyjska, arabska. Bez problemu znajdą się wszystkie produkty do przygotowania dań z tych narodowości. Nie znalazłam polskiej kaszy jaglanej ani gryczanej. Za to jest ogromny wybór ryżu, który sprzedawany jest tylko w dużych opakowaniach. Najmniejszy jest po 1 kilogram. Tu króluje pszenica. Występuje w różnych rodzajach pieczywa, które wygląda jak pita i nazywa się khobez. Ja zakochałam się w chrupiącym płaskim chlebie o nazwie tarami, z kminkiem i czarnuszką. W Danube pieczywo tarami, tureckie placki oraz arabski chleb, wypiekane są na miejscu w piecu do pizzy.
Gdy dziewczyny z mojej pracy zamawiają lunch z różnych miejsc, bardzo często dostają chleb. Najczęstsze danie jakie widziałam w tym kraju to ryż ugotowany z rodzynkami, nasionami kolendry i goździkami. Podawany z mięsem oraz sosami. Dlatego chleb. Dopóki nie zjawiłam się ja - chuda ze swoimi nawykami żywieniowymi. Dziewczyny nie jadały warzyw, tylko fast foody (pizza, kfc, makaron z serem) i ryż z mięsem. Ja pracuję w branży, gdzie figura jest twoją wizytówką a dobre samopoczucie świadczy o stanie zdrowia i pozytywnej energii. Wiem że warzywa, owoce i woda o odpowiednim pH dostarczają mi wszystkiego czego potrzebuje moje ciało aby być w znakomitej kondycji psychicznej i fizycznej. Nie wygłaszam swoich poglądów. Każdy ma prawo do swojego życia. Cieszę się, że biorą przykład ze mnie i wprowadzają sałatki do swoich tradycyjnych potraw :)

Całe szczęście, że obsługa w sklepie (co niektórzy) mówi po angielsku. Produkty również mają swoje nazwy po angielsku, co jest dużym ułatwieniem dla obcokrajowca.
Jest tutaj urodzaj przypraw. Widziałam sprzedawane na wagę oraz te w opakowaniach. W porównaniu z polskimi cenami to zauważyłam iż przyprawy są tutaj dużo droższe (poza solą) oraz kawa rozpuszczalna również bardzo droga. Reszta porównywalnie.
Ciekawostką było dla mnie kupowanie sałaty na wagę. Tutejsze zielonolistne to rzymska, szpinak i coś co przypomina wyglądem i w smaku - rukolę. To jest tanie. Tanie są również zioła cięte sprzedawane na półce, a nie jak u nas w wodzie. Mięta kilka rodzajów, kolendra, natka pietruszki, szczypiorek,
Mimo iż alkohol w tym kraju jest zabroniony, to można kupić piwo i wino bezalkoholowe.Smakowałam w restauracji sangri (wino z owocami). O dziwo smakowało jak Sangria na bazie prawdziwego wina. Tutaj popularną używką jest kawa arabska i sisza.
W naszym kraju bardzo popularne są twarde żółte sery, które jada się głównie na kanapkach. Tutaj dodatkowo w sprzedaży znajdują się sery z różnych krajów, sprzedawane na wagę i pakowane w duże plastikowe pojemniki. Nazwa sera pochodzi od regionu. Ser arabski, ser tureki, syryjski, halumi, francuski. Jak do tej pory próbowałam fety, jako że to jedyny ser na bazie mleka owczego. Przyjechał do arabii aż z Francji.
Tutejsze kobiety kochają słodycze. Ten dział jest bardzo bogaty. Dodatkowo obok piekarni, która wypieka na miejscu chleb, jest cukiernia z piękną wystawą tortów, ciast, ciasteczek i cukierków czekoladowych. Ja widzę codziennie jak każda dziewczyna zagryza coś słodkiego do kawy. Później jeszcze w biegu jakiegoś croissanta. Ale to się zmieni :)
Co najbardziej mi się podoba w tym importowanym kraju dobrobytu to owoce egzotyczne. Nigdy nie widziałam tak ogromnych papaji. Są też ogromne jack fruity, arbuzy i wiele innych bardzo dziwnych owoców. Głównie z Azji i Indii.
Skórka tych owoców przypomina skórę węża
Tutejsze są głównie pomarańcze, które są bardzo tanie. Banany również trzymają cały czas tą samą cenę ok. 3 riala.

Ogromne papaje

Ogromny Jack fruit







Wafle ryżowe są tutaj bardzo drogie. Najtańsze zaczynają się od 8 riala
Woda kokosowa. Pyszotka. To mój ulubiony napój









Co dziwne mały wybór jest tutaj płatków owsianych. Za to ogromny wybór płatków kukurydzianych i tych z cukrem. Organic kosztują tutaj ok 16 riala opakowanie 500g.
No to jeszcze powiem o obsłudze. Przy kasach sami mężczyźni. Pomagają wyłożyć produkty na taśmę, zapakować do reklamówek, z powrotem na wózek i nawet zawiozą ci do auta i zapakują. Ogólnie nie jestem zachwycona z męskiej pracy. To niechluje. Pakują jak leci i robią wszystko byle jak. Na moje miękkie figi chciał zapakować butelki wody......yhh. Trzeba ich pilnować bo wyginą. Nawet jak nam tutaj remontują. To coś zamontują a coś innego zepsują i muszą znowu przychodzić żeby naprawić. Nowe meble już porysowane, a terakota ma już dziury i pęknięcia. Niedopracowane wszystko. Po naszemu nazywa się to fuszerką :D tutaj zgrabną robotą chyba ...hahahaha. Może taka ekipa.

piątek, 3 marca 2017

Piątek, piąteczek, piątunio

Tutaj piątek i sobota są wolne od pracy. W Jeddah każdy piątek traktowane jest jak święto. Jest to czas na rodzinę. Najczęściej spędzany na zewnątrz. W parkach lub na plaży.
Mnóstwo aut na nadbrzeżu. Jeszcze więcej ludzi na deptaku. Wszyscy piknikują. Tylu ludzi w 1 miejscu widziałam na koncercie.
 Czas modlitwy. Ciężarówka wyposażona jest w głośniki. Każdy rozkłada dywanik. Przystępuje każdy kto chce. To nie jest tak, że cały świat jest zamrożony na czas modlitwy. Dzieci dalej się bawią wokół, a tłum jest w ruchu jak był. Tylko rozmawiają jakby trochę ciszej z szacunku do tradycji i religii.






To moje imię po arabsku :)

Tour po restauracjach

Przez kilka dni mieszkałam w hotelu. W porównaniu z polskimi standardami, ten można by nazwać OK. Na pierwszy rzut oka piękny. Jednak gdy się przyjrzeć bliżej to łóżko było bardzo niewygodne, czułam sprężyny pod plecami, poduszka za wysoka (obecnie też jestem w hotelu i jest tak samo), łazienka w opłakanym stanie. Drzwi i rączka od prysznica zepsuta. Ale to nic bo mam ciepłą wodę i wszystko działa :) Klimatyzacja też działa ale jej nie włączam mimo 28 stopni na zewnątrz. Jestem przeciwniczką tego urządzenia. Mikrofalówki też. Unikam ich, gdy tylko mogę.Nie wiem w jakim stanie jest tutaj zagrzybienie i konserwacja klimatyzacji. Sądząc po innych sprzętach wolę nie ryzykować. Mikrofalówka to samo zło dla ciała. Zmienia molekularną strukturę cząsteczek, przez co pożywienie podgrzane w tym urządzeniu jest mniej przyswajalne dla organizmu, staje się ciężkostrawne. A ja mam fioła na punkcie odżywczości. Tak! Bo wiem, jak ważne składniki odżywcze są ważne dla ciała i umysłu.  Ale o tym innym razem. Klimę włączam w ekstremalnych sytuacjach. Ci co mnie znają wiedzą do jakich ekstremalnych temperatur jestem przyzwyczajona :D 
Wieczorami, po dobytym szkoleniu i wykonaniu obowiązków w normalnych godzinach pracy (8h na siłowni), często głodne jechałyśmy do restauracji. Tutaj kobiety poruszają się dzięki Uber i Careem. Mając do dyspozycji kierowcę firmowego, woził nas do wybranej przez nas restauracji, skąd wracałyśmy już usługami prywatnymi. Kochane dziewczynki zawsze się pytały co chcę zjeść. Zdążyły już mnie poznać ze strony fit & healthy. Ja zawsze odpowiadałam wszystko poza mięsem i fast foodem :) Nie poznałam jeszcze kuchni arabskiej w pełnej klasie. Można by powiedzieć że jedynie liznęłam. Ale o tym w innym poście. Będąc na obozie sportowym boot camp organizowanym przez Gold`s Gym  był dostarczony catering według tutejszej kuchni. O tym całym obozie w innym poście.
Miałam szczęście, że jedna z moim nowych koleżanek z pracy (również instruktorki) ma brata, który mieszka w mieście Jeddah. Zawsze mnie zapraszali na wspólne wyjścia. Dzięki temu poznałam to miasto od lepszej strony. Najlepsze restauracje. Jej brat zdążył już poznać, który lokal serwuje dobre jedzenie, które nie ocieka smażonym tłuszczem. Jest tu ogromna ilość restauracji i barów szybkiej obsługi. Znajdą się tutaj popularne marki typu Pizza Hut, Subway, Mc`donald, tureckie kebaby, itp. Mnóstwo restauracji. Jedna obok drugiej. Przepiękne wnętrza. Arabia kocha jeść mięso. Niestety. Ich religia zabrania konsumpcji wieprzowiny. Wołowina, baranina, drób. To ich podstawowe dania. Wraz z chlebkami. Dowiedziałam się, że ubój odbywa się tutaj tradycyjnymi metodami. Bez użycia elektrowstrząsów, bo tego zabrania im religia. Krew jest spuszczana. Krwi się nie jada, bo tego zabrania im religia. Zwierzęta przeznaczone na ubój również są karmione dobrze. Nie wiem na ile jest w tym prawdy. Człowiek i tak wierzy w to co chce wierzyć, aby żyło mu się wygodniej. Ja wybrałam swoją drogę. Jeśli chodzi o jedzenie mięsa. To wierzę, że w cywilizowanym świecie nie ma potrzeby jedzenia zwierząt. Im również należy się szacunek. Matka natura jest bardzo chojna i bogata. Warzywa, owoce, zboża, strączki, nasiona i orzechy są na tyle odżywcze, aby zaspokoić potrzeby człowieka. Pozwalają również obudzić w sobie większy potencjał. Natura leczy. 
Mimo moich mocnych przekonań co do bycia weganką i wegetarianką, skusiłam się na spróbowanie tutejszych specjałów. Być może uległam temu miejscu. Choć raczej wynika to z mojej natury podróżnika. Uwielbiam odkrywać i poznawać.  Ciekawość świata zmusza mnie to próbowania różnych rzeczy i obierania nieznanych ścieżek. Dzięki Bogu za odwagę i chęci do wyjścia ze swojej rozkosznej strefy komfortu. Porzucenie tego, co daje tyle przyjemności i bezpieczeństwa jest chyba najtrudniejsze w życiu. Zarazem najważniejsze w rozwoju.
Co nieco o stołowaniu się w tutejszych restauracjach....
Na początku dostajesz starter, typu zakąski. Tutaj króluje pieczywo różnego rodzaju. Chrupkie i świeże bułeczki, krakersy, paluszki, chlebki różnego typu, białe i brązowe. Do tego sosy. Głównie z oliwek z olejem oraz czosnkowy lub ostry z papryczek z olejem. Na każdym stole obowiązkowo sól, pieprz, ocet balsamiczny i oliwa z oliwek. Będąc w libańskiej restauracji na stole pojawiły się warzywa różnego rodzaju. W całości, nie pokrojone (pomidor, ogórki, liście sałaty, papryka) oraz ciepły chlebek. W Polsce nazywa się go pitą. Posiada charakterystyczne rozwarstwienie, typu kieszonkę. Chlebki dobrze smakują maczane w oliwie z oliwek z sosem winegret. Ja zamówiłam zupę z soczewicy. Pod obco brzmiącymi nazwami kryją się zwyczajne dania. Pasta z bakłażana (mutabal), humus, smażone pierożki (fattayer), szaszłyki (kofta), mini gołąbki zawijane w liście z winogron. Wszystko oczywiście smaczne. My się tutaj wszystkim dzielimy. Na stole jest mnóstwo jedzenia. Tutaj jest to normalne. Dużo się jada :)



Mając przyjemność bycia wśród takiego wspaniałego tutejszego towarzystwa, zaobserwowałam jedną ciekawą rzecz. Dziewczyny zawsze zamawiały gazowane napoje. Muszę przyznać, że po kilku dniach zmieniły swoje przyzwyczajenia obserwując moje zachowania i przyzwyczajenia. Później pojawiał się na stole tylko sok pomarańczowy :) Sukces 

Bardzo chciałam zobaczyć morze. Poczuć morski powiem wiatru, wypić lub zjeść na zewnątrz. Zabrali mnie do restauracji z widokiem na morze. Było to jedyne miejsce najbliżej morza, które oferuje dobrą kuchnię. Na początku pojawiły się przystawki: wypiekane na miejscu mini krakersy, 2 rodzaje bułeczek, chrupiące paluszki, 2 rodzaje pieczywa wyglądem przypominające ciasto. Do tego sosy, oliwki i jak to na każdym stole olej i w tym przypadku 2 rodzaje octu balsamicznego. Ja zamówiłam tutejszy specjał - świeżą rybę. Moi towarzysze oczywiście chętnie się podzielili ze mną swoimi daniami, abym mogła wszystkiego wypróbować. Duże talerze z głównymi daniami wylądowały na środku stołu, a my poprosiliśmy o małe. To była prawdziwa uczta :) Dobrze że byłam bardzo głodna :)
To dopiero druga przystawka. Kalmary. Normalnie są smażone. Ale, że uznali mnie za fit poprosili o grillowane ^^, Już kocham ten kraj i tutejszych ludzi.
Restauracja w porcie. Taki oto widoczek.

Czasami skromność nie pozwalała mi robić zdjęć. Bo to tylko jedzenie. Zaś innych gości nie przystoi uwieczniać na zdjęciach bez ich zgody. 
Parę słów o arabskich restauracjach. Tutaj jest oddzielna sekcja dla kobiet i rodzin oraz dla mężczyzn. Przy wejściu zawsze cię skierują we właściwe miejsce. Jeśli mężczyzna nie jest spokrewniony z kobietą, z którą przyszedł, nie może z nią usiąść przy 1 stole. Tak słyszałam. Chociaż widywałam pary w restauracjach, nie tylko cały rodziny. 

Świerzy powiew powietrza poczułam będąc w Sheratonie. Mają tam garden section. Urokliwe miejsce na typowy chill out. Zapach palonej szszy, TV (akurat leciał arabski mam talent). Dania z karty wydawały się przyzwoite.  Dosyć bogata karta dań do wyboru. Typowe amerykańskie burgery i frytki oraz wykwintne kanapki z homarem. W rzeczywistości te wykwintne danie okazało się zwykła kanapką z chleba tostowego z czymś co przypomina wędlinę i ser. Nie wnikałam, bo wolałam wczuć się w klimat...wyluzowania :)








Byłam jeszcze w typowej włoskiej restauracji. Gdzie oczywiście na stole pojawił się wielki talerz z pieczywkiem. Ja nic nie zamawiałam, bo byłam już bardzo najedzona. Za to spróbowałam pysznego sera włoskiego o nazwie buratta oraz bardzo cienki typowy włoski chlebek focaccia. W końcu typowa włoska kuchnia, bez podróbek. Pizza też była na cienkim cieście. Tutaj zdjęć nie zrobiłam, ale nie zapomnę smaku tego aksamitnego sera z mleka bawolego :)


czwartek, 2 marca 2017

Luksusowe Jeddah

To miasto jak każde inne. Są biedni, średnia klasa i bogata klasa. Średnią klasę można porównać do klasy bogatej w Polsce. Tutaj jest normalne, że ludzie wyjeżdżają sobie kilka razy w roku na wycieczki. Więcej arabów i arabek zwiedziło większy kawał świata niż niejeden europejczyk. Chyba każdy kogo pytałam, był w Dubaju. Popularne są tutaj renomowane marki świata Prada, Versace, Luis Vuitton  itp. 
Wszystko w 1 miejscu bo właścicielem tego centrum jest 1 osoba. Znaczy, że tylko ta 1 osoba ma możliwość sprzedaży tych marek w tym mieście. A pozwolił tym markom wejść na ten rynek dla własnej wygody i zarobków oczywiście. Aby wejść na rynek arabski z biznesem, trzeba mieć najpierw zaproszenie, pozwolenie od rezydenta. To miejsce cechuje się jednym. Spokojem. Brak tłumu. Jest na świeżym powietrzu, ale pod zadaszeniem. Jest ochrona w sklepie Gucci. Podobno kobiety często robią zakupy w takich sklepach. Niestety marki i tak muszą je zakrywać abają. Jedynie torebki się wyróżniają.




























Trochę inny kontrast od luksusu. Jako, że to jest kraj imigrantów, także tych z Syrii, są i tańsze sklepy, restauracje i usługi. Różnica diametralna. Od razu rzuca mi się w oczy ogromny tłum ludzi. Sklepy i ciuszki takie jak wszędzie indziej, jak na każdym bazarze. Trochę pstrokaterii, cekiny, zabawki itp.





















Mówiono mi, że w Arabii nie ma co robić. Nie ma rozrywek. Z tego dowiedziałam się z forum expact.com Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej od mieszkańców tego kraju. Niestety forum okazało się bardziej portalem randkowym. Sami faceci się zaczęli do mnie odzywać. Nie dziwi mnie to, bo chyba niewiele mają możliwości na poznanie kobiety. Głównie odbywa się to dzięki znajomym i rodzinie. Takie pradawne stosunki międzyludzkie. Dobre! 
Będąc tutaj w Jeddah okazało się że jest tu mnóstwo rozrywek. Jest aquarium, park rozrywki z karuzelami i kolejką górską, mają dostęp do morza, portu, parków (może nie, aż tak zielonych, ale ławki  i plac zabaw dla dzieci są), są centra z grami komputerowymi. Jak się dowiedziałam ma być otwarte również kino. Jest mnóstwo eventów i wydarzeń organizowanych w Jeddach, jak np. cyrk, monster truck, racing, Odnośnik do strony https://roznamah.sa/ar Jest mnóstwo restauracji serwujących kuchnię z całego świata. Są znajomi,i rodzina, z którymi można spędzać czas.Jest też szisza i kawa arabska. Nie ma dyskotek, ani alkoholu. Takie wrażenia oferuje Dubaj i pozostałe kraje świata. 
Muszę przyznać że chodzenie po sklepach robi wrażenie. Są mniej i bardziej luksusowe centra handlowe w Jeddah. Uderza mnie natomiast urok sukien na wystawach. Mnóstwo pięknych sukien i sukienek. Aż mi się chciało założyć jedną z nich na bal i poczuć jak prawdziwa księżniczka. Zapytałam swojego przewodnika gdzie kobiety mogą cieszyć się noszeniem takich sukien. Odpowiedział, że w domu, na weselach, na prywatnych imprezach. Pomyślałam sobie, że musi być ich sporo, skoro tyle pięknych sukien jest w sprzedaży.
Co ciekawe nie ma przymierzalni w sklepach. To było dla mnie bardzo interesujące obserwować jak kobiety robią tutaj zakupy. Jest to bardzo wygodne. Od razu bierzesz i idziesz do kasy. Jedyne co im zaprząta głowę to do czego będzie to pasowało. Bywa, że komplety kupują w 1 sklepie. Skoro bluzka to i spodnie. Zapytałam: skąd wiedzą że to jest dla nich dobre. Odpowiedziały że po rozmiarze. Takie to groteskowe. Ja ze swoim europejskim przyzwyczajeniem mam tysiące myśli przed zakupem. W każdym razie to co weźmiesz, z tym zostaniesz. Nie ma innego wyboru jak się dobrze z tym czuć, bo przecież dobrze się czułaś z wyborem. Uderzyła mnie również cierpliwość sprzedawców. 90% to mężczyźni. Nawet przed samym zamknięciem potrafili udzielić pomocy damie, która chciała zakupić buty. Pomknęli czym prędzej na zaplecze po właściwy rozmiar, mimo zamkniętych bram i godzin pracy. Nie było mowy o wypraszaniu. Co ciekawe tutaj centra handlowe są czynne do północy! Za to z przerwami na modlitwy. Gdy jest pora modlitwy na ok pół godziny kasy i wszelkie usługi są nieczynne. Gasną też światła. Ogólnie nie ma również muzyki w centrach, za to jest przyjemny zapach kadzideł. 
Ceny abai są różne. Od 100 do  1000 riala. Takie widziałam. Moja jest wyjątkowo elegancka :)














Jedyne poznanie miasta było możliwe nocą lub podczas jazdy samochodem. Jak już wcześniej wspomniałam to wyjazd służbowy a nie wycieczka. Ale coś dało się ująć :)